7/09/2016

CHOLERA GDZIE TA SŁAWA I KARIERA!



Wieczorową porą, kiedy wszyscy śpią myśli zrywają się ze smyczy.Lubię ten stan. Rozmarzyłam się trochę. Kochani wspaniale byłoby mieć takie flow i rzeszę fanów jak pamiętna Carrie Bradshaw prawda? Jaka jest do tego droga? Cierpliwość? Konsekwencja? Może jednak trzeba być fikcyjną postacią? Dar lekkiego pisania wyssałam z mlekiem matki, wszystko co najlepsze czeka na mnie za zakrętem... pozwalam życiu iść swoją ścieżką...
Coś po sobie zostawić to taka bolączka naszych czasów. Niektórzy chcą mieć duże drzewo genealogiczne, innym zależy na pomnikach, kolejni idą w stronę nauki, odkryć, książek. Skąd ta potrzeba pozostawienia spuścizny? To taka ludzka próżność, każde nam żyć w jakikolwiek sposób, jak duszą pójdzie dalej :) Obserwuję wśród znajomych, że to dla nich ważna sprawa. Nie ma się co przejmować, ważne jest to, że wszyscy spotkamy się na wielkiej imprezie gdzieś wysoko w chmurach...
Piękny mamy wieczór. W powietrzu czuć spokój. Czuję w sobie radość i szczęście, Ot tak. Postanowiłam być szczęśliwa, bez względu na okoliczności:) Wam też polecam...
Przeglądając dzisiaj artykuły najróżniejsze, doszłam do takowych wniosków:
Każdy nam radzi jak żyć, jak myśleć, co jeść i co sobie wmawiać, żeby być szczęśliwym. Niesamowite, że większość z nas potrzebuje tych wskazówek. Dawno już zapomnieli, że szczęście jest stanem umysłu. Tylko my decydujemy jak się czujemy, jak chcemy przeżywać porażki i wzloty. Wszystko można przekuć na dobrą monetę. Zapotrzebowanie na poradniki o szczęściu jest ogromne. Jest popyt, jest podaż. Jednak pora się opamiętać. Może czas zatrzymać się, skończyć z żalem i ruszyć z kopyta? Odnaleźć pasję, radość, poobserwować naturę. Ludzie kochani te poradniki nie odmienią życia za Was :)
 Życzę wszystkim żeby z optymizmem na ustach zasnęli dzisiaj a jutrzejszy dzień rozpoczęli z radością w sercu.

Dobranoc mówię WAM :)
Daszeńka 



WDECH WYDECH - SPOKÓJ. ZWOLNIJ ŚWIAT POCZEKA!



Wróciłam przez przypadek... Szczerze? Przypadki nie istnieją. Jak mawia moja przyjaciółka "przypadek to Bóg, który przechadza się incognito" - trafia to do mnie. Sytuacji niezrozumiałych, mających miano przypadku w moim życiu jest wiele. Każdy z nich zostawił po sobie istotny ślad.

Powrót tutaj też jest dziełem jakieś wyższej siły.  To jest moja droga,pisanie cieszy moje serce, które chce być bliżej Was, bliżej świata. Liczę na interakcje :)
W naszym świecie ludzie wstydzą się swojego wnętrza. Czasami nawet przed samym sobą udajemy kogoś innego. Jest moda na wolność, brak zobowiązań, pełen luz. Czy to jest własnie droga do szczęścia?  Czy jednak ucieczka... Dlaczego słowo odpowiedzialność budzi lęk? Obserwuję ostatnio wiele takich zjawisk. Odpowiedzi na to dlaczego tak się dzieje nie znam. Wiem natomiast, że nie ma czegoś takiego jak przypadek :) Czasami wystarczy zmienić perspektywę by zobaczyć rozwiązanie.
Jak jest u Was. Ile sytuacji, zbiegów okoliczności Was zaskoczyło, zainspirowało, pchnęło do przodu, lub pokazało gorzką prawdę? Czy człowiek na pewno sam jest sobie sterem i żeglarzem. Ja w to wątpię. Moja humanistyczna dusza poszukująca we wszystkim magii i piękna domaga się cudu. I o to w życiu chodzi. O to żeby przeżywać je jakby wszystko było cudem. Tego wszystkim życzę. Na pewno każdy potrafi znaleźć coś wyjątkowego nawet w rzeczach i sprawach małych. Nie odkładaj życia na jutro... Jutro nie istnieje!!!

Co u mnie słychać?

Obecnie szykuję się do ślubu... tak tak. Historia zatoczyła koło i nadchodzi ten ważny dzień. Powiem szczerze, staję się powoli panną młodą z piekła rodem. Jak tak dalej pójdzie nie wiem czy dojdzie do momentu kulminacyjnego. Jednak głęboko wierzę w odporność przyszłego męża, dlatego jeszcze śpię spokojnie. Cieszę się tak bardzoooo... Czekam całą sobą na to magiczne święto! Połączenie dusz.
Dużo się u Nas dzieje ostatnio. Przeprowadzka, zmiana pracy przez przyszłego męża, przygotowania do ślubu. Użeranie się z salonem Yes i obrączkami, których nadal ani widu ani słychu. Mnóstwo spraw organizacyjnych.  Trzeba dopilnować to tamto siamto. aaaaaaa oszaleję. Mam w sobie syndrom osoby która uważa że wszystkiego musi dopilnować sama. I mam co chciałam. Dużo stresu ale za to jaki będzie finał :) cudowny!
A do tego moje kochane dzieci. Pisałam już o tym, że kocham je nad życie, nie mam jednak syndromu matki Polki męczennicy. Nie mam i miała nie będę, choćbym nie wiem jak się starała. I w okresie wakacyjnym powiem szczerze dostaje lekkiego obłędu. Biczuje się wewnętrznie, za ten brak wyrozumiałości i cierpliwości dla wyczynów duetu Z&A. Mam nadzieję, że to wystarczy. Zauważyłam że jest wielu speców od wychowania moich dzieci, po przemyśleniu chętnie oddam sprawy w ich ręce a sama poleżę na hamaku i poczytam książkę. Zdecydowanie najłatwiej jest pokazywać z boku palcem jak żyć, też to lubię :) Aleks jak typowy dwulatek podbija świat słowem nie i atakami szału. Córka ma za to spóźniony bunt dwulatka. Przetrzymam i to. Przecież każdy bunt w końcu się kończy... Oby.
Zagalopowałam się trochę w wywodach natury matczynej. Teraz trochę o tym co mnie do Was sprowadziło. Na początku tekstu pojawia się słowo przypadek...
Ukochany M. zabrał mnie na weekend do przepięknego miejsca które z całego serca polecam na wypoczynek z rodziną- Hotel Skansen w Sierpcu. Tam podczas oglądania meczu Niemcy - Włochy zaczęła się rozmowa z przesympatyczną kobietą, która kibicowała obok mnie. Po kilku zdaniach wiedziałam, że jest w tej rozmowie coś,co sprawia że wydaje Ci się jakbyś znał rozmówcę przynajmniej kilka lat. Po chwili okazało się że ta urocza osoba prowadzi bloga!!! którego jestem wierną fanką:) Jest duże flow, chemia! Czytam to jako znak z nieba!
Będzie z tego współpraca. Cyklicznie zamieszczę u niej swój felieton, będzie to troszeczkę odbiegało od formy jaką prezentuję tutaj. Będzie konkretnie i już czuję, że fantastycznie. Skoro los zsyła szansę nie można jej odrzucić, wierzę w to że są limity na negowanie tego co daje życie.
Liczę na Was. Więcej szczegółów już wkrótce!
Pozwólcie mi się rozkręcić i zajrzyjcie czasem.
Cieszcie się dniem

pozdrawiam CIEPŁO!!!


Daruśka & Co












12/01/2014

BABA BABIE... MASZ BABO PLACEK?



Muszę Wam przypomnieć jak wyglądam:) Dlatego wstawiam kilka boskich fotografii! A co nie mogę;)? Tyle czasu mnie nie było, tyle przemyśleń, tyle nowych wrażeń. Kochani! Budda nauczał, że największymi wrogami człowieka są pragnienia i przywiązywanie się do przedmiotów materialnych (bądź niematerialnych). One są przyczyną cierpienia. Przyjrzyjcie się swojemu życiu pod tym kątem. Zauważycie zapewne, że większość problemów i rozczarowań jest spowodowane którąś z tych dwóch rzeczy.
Po co to komu? Ostatni czas skłania do takich obserwacji. Nawet pod kątem mojej córki. Co roku stawałam na rzęsach, żeby dostała wszystkie rzeczy z listy, nakręcając się jak dzikus. Niepotrzebne nerwy tylko po to, żeby dziecko dostało tyle prezentów, żeby nie chciało się jej już otwierać tych ostatnich... Obłęd, szaleństwo... Co ja chciałam dziecku przekazać? Przyczyniałam się do rozwoju w tym małym człowieku, pożądania rzeczy materialnych. Usprawiedliwiam się przed sobą, że chciałam jej wynagrodzić, że nie mieszkamy już z tatą... Przecież tak się nie da, bólu nie ukoją setki zabawek, tylko troska i rozmowa. Człowiek jednak ma prawo się pogubić,  jeśli sam miota się jak ryba w sieci. Na szczęście nie zepsułam jej doszczętnie, jeszcze będą z niej ludzie:)  
W  tym roku postanowiłam kupować z głową. Postawię na magię świąt! Na to czego ja w nich szukam. Prawdziwego ducha świąt wskrzeszę, może uda mi się sprawić, że kiedy dorośnie nie będzie wyobrażała sobie świąt bez mamy:)
Ja nie jestem wymagająca:) Nad dobra materialne przekładam kontakty z ludźmi:) To mi daje siłę i radość. Tak jak pisałam wcześniej, trochę zanika bezpośrednia forma kontaktu, ale staram się ja kultywować:)
Ostatnio dobry czas. Ludzie kierują w moją stronę masę komplementów. A ja jak zawsze nie umiem ich przyjąć. Zawsze brzmi to dla mnie jak super żart. Dlaczego tak ciężko człowiekowi uwierzyć, że jest w nim coś co warto skomplementować? Wielu ludzi na całym świecie każdego dnia boryka się z zaniżoną samooceną. Tworzą w umyśle spaczony obraz samego siebie, niczym w krzywym zwierciadle widzą swoje najmniejsze nawet wady, powiększone do groteskowych rozmiarów. Wszyscy mają Mambę;) mam i ja! Postaram się patrzeć na siebie łaskawszym okiem. Jak to kiedyś mawiali w platformie - " By żyło się lepiej". I tu możemy przejść dalej - Wybory:) No czegoś takiego dawno nie było. Meksyk w Polsce. Czy się tym przejmuję? Nie. Czy mnie to obchodzi? Nie. Jak już wcześniej pisałam, wiara w zmiany jest naiwna.  Z czego niby Ci politycy mają Nam dać jeśli kana jest pusta? Mają dodrukować, ukraść, zrobić na drutach? Na Boga tu potrzeba takich zmian, o jakich się Nam nie śniło i dużo czasu upłynie zanim coś drgnie. Oczekiwanie, że jakakolwiek partia rządząca, zmieni stan moich finansów, zakończyłam z dziesięć lat temu. Partia, która jest u władzy ma za zadanie wspiera siebie i rodzinę;) Takie jest życie, i postawa szlachecka raczej już nie występuje. Chyba, że ktoś chce być gwiazdą, wtedy głosi puste słowa, za którymi nigdy nie pójdą żadne czyny. Jedyna osoba, która zaczęła spełniać swoje obietnice to sławny Janusz Korwin - Mikke... Ogólnie nie zgadzam się z jego polityką i programem, ale przynajmniej jest słowny;) Wybory nie były moim konikiem w ostatnich dniach. Był nim mój syn! Biedaczek rozchorował się na zapalenie oskrzeli i nie mógł tego zwalczyć. Apteka pochłoneła prawie pół pensji! A kart stałego klienta nie mają! - skandal swoją drogą, bo czuje się tam tak swojsko jak w piekarni u pani Halinki, lub warzywniaku u pani Asi. Na dzień dzisiejszy sytuacja opanowana. Ostatnie dwa tygodnie były naprawdę ciężkie. Zmęczenie odebrało mi siłę i chęć do czegokolwiek:) Cel był jeden uzdrowić małego. Wyobraźcie sobie, że  Pokusiłam się nawet i zrobiłam synkowi mleko jaglane;)  Sama je przygotowałam, sama ja! Żadna ze mnie eko mama;) z reguły nie komplikuje sobie życia,ale stwierdziłam czemu nie! Jeśli ma to pomóc mojemu maleństwu... Jak poszło? Syn dostał takiej alergii z sapką, że zapamiętam to na długo. Czasami nie warto wypruwać sobie flaków, i za bardzo się starać, bo EFEKT może być odwrotny od oczekiwanego...
Nie było mnie z Wami, tęskniłam, płakałam, ale rodzina mnie wzywała niczym armia. Tak Tak... Mój partner ma ostatnio nastój melancholijny, także trzeba korzystać, przytulać, wspierać:) Życie z tą moją trójką Drombo potrafi tak sponiewierać, ze cieżko to sobie wyobrazić uwierzcie!. A ja i tak w sekundę potrafię wstać otrzepać się i płynąć na różowej chmurce! :) 
Obiecuję, że jutro znowu się tutaj spotkamy!:)
Dobranoc

Wasza Daszeńka 

11/28/2014

MATKA WSTAJE LEWĄ NOGĄ!


Poranek taki chłodny. No cóż mamy prawie Grudzień:) Wstałam dziś totalnie lewą nogą! Zuzia jak zawsze zrobiła bunt. Nie ubierze się, nie umyje zębów, nie założy spodni ciepłych, nie zrobi nic... Moja cierpliwość jest ostatnio w dolnej granicy normy;) Mały daje czadu dwa razy bardziej niż zawsze, częściej wstaje, jest mega marudny i wyczerpujący. Taki jest, możecie nazywać mnie marudą i zrzędzącą mamą! Dobrze, że to moje drugie dziecko. Współczuję kobietom,które są matkami po raz pierwszy bo to jest naprawdę rewolucja.Wszystko stresuje, nic się nie wie aaaaa. Pamiętam to dobrze i trzymam kciuki za Was! Kocham mojego syna, ale naprawdę mógłby czasem odpuścić;) Wiem, wiem nie mógłby, biedny sam się bardzo męczy. Dlatego mu wybaczam, kiedyś to on się mną zajmie mam nadzieje. Ale to za 50 lat, nie wybiegajmy tak daleko w przyszłość:)
Jaka jest teraźniejszość? Normalna. Mam rodzinę, obowiązki, czasem przyjemności. Trzeba doceniać i takie momenty. No pomyślcie żyjemy w dzikich czasach. Jeśli chodzi o pokój na świecie, to ulubione życzenie na wyborach miss, ale nie zastanawiacie się nad tym naprawdę? Kiedy rozpoczęła się sytuacja z Rosją i Ukrainą, poczułam strach. I nie chodziło o mnie. Zastanawiałam się jak ochronię dzieci jak coś zacznie się dziać w naszym kraju,  myślałam o tym jak wielkie to będzie dla nich nieszczęście, bałam się o nasze życie. Tak wiem, że to były myśli na wyrost, ale czy na pewno. Dlatego trzeba doceniać czas pokoju. Możemy swobodnie spacerować, celebrować rodzinne chwile, obserwować przyrodę. Nie musimy biegać po galeriach handlowych, zasypywać się prezentami i siedzieć w wirtualnym świecie. Uwielbiam wywołane zdjęcia, listy napisane odręcznie, kartki okolicznościowe, których kiedyś dostawałam bardzo bardzo dużo, z każdej możliwej okazji. Ludzie przestali zabiegać o kontakt bezpośredni. Wystarczy że wchodzisz na facebooka i na czacie widać, że byłeś. Wiadomo, że żyjesz także ciekawość zaspokojona. A ja tak uwielbiam posiadówki przy herbacie lub kawie. Rozmowy które nie mogą się zakończyć bo tak jest fajnie. Walczę z taką jedną cechą u siebie:) Mianowicie jak z kimś rozmawiam jestem taka ekspresyjna, że muszę tą osobę dotknąć, skubnąć. Rozmawiam całą sobą:) Zawsze jestem prawdziwa i szczera do bólu. Nie mam przez to rzeszy fanów. Nienawidzę obłudy powiem Wam. Dwulicowi ludzie, którzy uśmiechają się do Ciebie a tak naprawdę nie chcą Cię znać, to jest jakiś kosmos. Ciągle spotykam się z takimi sytuacjami, niekoniecznie wobec mojej osoby, choć mnie albo się kocha albo nienawidzi:) Niestety nie jestem neutralna;) Dlaczego jednak ludzie zadają sobie tyle trudu, żeby udawać, że kogoś uwielbiają, kiedy tak naprawdę robią krzywdę tej osobie, a sami tracą czas;/ Nie rozumiem tego zupełnie. Jeśli mi coś nie odpowiada mówię o tym prosto z mostu. Po pierwsze jest szansa, że relacja się uzdrowi, a nawet jeśli nie to pozbędę się ze sfery mojego życia czegoś czego nie chce, co mi nie odpowiada. Słowo asertywność wyskakuje w dzisiejszych czasach z lodówki:) Każdy uważa, że jest asertywny. Tymczasem ludzie pozwalają żeby każdy właził im na głowę, pchał się z butami do ich życia, do tego uważają za zasadne udawać, że tego chcą;) Niestety ja tak nie potrafię.
Miało być miło, zagalopowałam się jak zawsze. Poniosły mnie klawisze na kompie:) Nastrój mam już znacznie lepszy, syn pozwolił mi nawet napisać tekst dla Was. Cieszę się z tego, że popołudniu zobaczę moją córeczkę i mojego Darlinga;) Z tego, że dziś piątek i będą ze mną w weekend. Kiedy tylko macie możliwość myślcie o tym co dobrego macie w życiu. Gdy przychodzą czarne myśli, przegońcie je mówiąc głośno, że tego nie potrzebujecie. Mnie relaksuje obserwowanie przyrody.
Miłego!

11/27/2014

URODZIŁAM, ZARAZ;) WRACAM!

Ostatnie dni aktywne do granic możliwości. Jestem matką i moim zadaniem jest je przekraczać i to robię:) Mój syn dzielnie walczy z zapaleniem oskrzeli, z uśmiechem na twarzy wręcz, to i ja mogę powalczyć ze światem. Co miłego mnie ostatnio spotkało? Zacznę od tego, że najbardziej mnie cieszą uśmiechy moich dzieci:) Naprawdę to mnie jakoś nakręca, tak jakby wszczepiały mi tym pod skórę baterie, które zaczną działać jak cierpliwość będzie się kończyła. Następnie odbyłam bardzo miłe rozmowy z wieloma osobami, przypadkowo napotkanymi po drodze:) Co mi szkodzi zagadać, kocham ludzi, wymiany poglądy, świeże spojrzenie nie moje dylematy jak najbardziej mi się przyda! Siedząc w czterech ścianach, ciężko o jakiś większy rozwój intelektualny, kulturalny. Nie oszukujmy się, nie ma czasu czasami się uczesać , co dopiero czytać Mickiewicza. Oczywiście zaraz odezwie się chór mam, które ogarniają wszystko i w ogóle nie wiedzą o czym piszę. U mnie tak to wygląda. Kwestia moich wyborów życiowych, nie brałam udziału w wyścigu szczurów, zawsze chciałam czuć się wolna. Rodzice też niestety nie są miliarderami choć powinni bo to bardzo ciekawi ludzie:) Facetów też zawsze wybierałam sercem nie rozumem i nadal twierdzę, że jaka by ta miłość nie była, i tak uskrzydla. Są upadki i wzloty. Radość kiedy razem pokonujemy przeszkody - BEZCENNA.
Nie mam możliwości dysponowania pieniędzmi na spontanie, nie mam kucharki, niani, sprzątaczki... Co trochę mi doskwiera, bo chętnie bym skorzystała z ich pomocy, zajęła się sobą, a później spacerując z dziećmi po parku, pokazywałabym innym mamom, że macierzyństwo to same blaski :)
Niestety jest trochę cieni. Szczególnie jeśli twoje dziecko to hajdik, alergik, niejadek, jak już wspominałam w artykule jakiś czas temu jest SZTOS. Dziecko zabiera każdą sekundę i trzeba mu ją dać odkładając na później swoje potrzeby. Jeśli dochodzi do tego finansowy stres, nadchodzi kryzys! Kryzys związku, kryzys we własnym wnętrzu, rozbicie! Jak utrzymać relacje na prawidłowym poziomie? Jak dbać o więź miłość, kiedy masz ochotę albo uciec, albo spać... Trzeba dużo rozmawiać, choć czasami ma się wrażenie, że rozmawia się ze słupem lub ścianą. Nie szkodzi, trzeba próbować. Nie bójcie się też prosić o pomoc. Mówić, że nie dajecie rady, mówić to głośno i wyraźnie! Macie do tego prawo. Każdy człowiek jest inny i ma inny próg wytrzymałości, inne umiejętności. Nie musicie być doskonałe. Czy coś takiego w ogóle istnieje? Kiedy patrzę na moje dzieci to jestem taka dumna z siebie! Miałam odwagę sprowadzić je na ten świat i wziąć za nie odpowiedzialność. Teraz już będzie z górki:) Nie jestem doskonała, czasami się gubię, czasami mi się nie chce. Zdarza się, że krzyczę, złoszczę się i tupie nogami jak pięciolatka! Nic na to nie poradzę taka właśnie jestem. Miłości do moich dzieci ma tyle, że świat by zalało jakbym pękła:) Natomiast czasami mam ochotę roznieść dom, jak wyprowadzają mnie z równowagi, do tego dołączy się Michu z jakąś wrzutką w stylu: " O widzę, że jednak nie poskładałaś prania. Ty w ogóle byłaś dzisiaj w domu, bo wygląda jakby Cię nie było" No i cóż zaczyna się tak zwany Dym :) 
Na szczęście są to tylko momenty. A tak naprawdę Bogu dziękuję za to co mi dał. To chyba najpiękniejsze co można w życiu przeżyć: Miłość Prawdziwa i Macierzyństwo. Minus taki, że traci się trochę kontakt z otoczeniem, przyjaciółmi, ludzie przestają mieć czas:) Nie dziwię się, kto by chciał siedzieć z bandą rozdartych dzieciaczków;) Także nie potępiam, ja też najbardziej akceptuje swoje dzieci:) Życie daje Ci co chcesz z niego wziąć :) Ja po części swoje wzięłam!

Dobranoc!

P.S. Zapraszam do obserwowania mojego profilu na Instagramie. Tam realizuję swoje marzenie o byciu fotografem:) http://instagram.com/dariaawariadaria/

11/25/2014

PRZYSZŁA KRYSKA NA MATYSKA!


Obudziłam się dziś w dość kiepskim nastroju. Nie lubię się nad sobą użalać, ale na chwilę dopadła mnie jesień. Każdego kiedyś coś dopada. To norma, grunt to umieć sobie z tym poradzić:) Odłączyłam się na chwilę od świata zewnętrznego. Żeby pomyśleć, trochę odsapnąć. 
Staram się nie zbierać w sobie zawiści i złości. Wkurza mnie jednak, że bogaci mogą więcej. Dzieci rywalizują ze sobą, kto lepiej mieszka, ma lepsze zabawki, ciuchy. Siedmiolatki potrafią być bezwzględne jak dorosła osoba. Jaki wzorzec w domu, takie zachowanie dziecka. Czy osoby na szczycie, muszą patrzeć z góry na resztę społeczeństwa? Rośnie nowe pokolenie ludzi, którzy mogą więcej. 
Kiedyś dzieci biegały na świeżym powietrzu całymi dniami. Trzepak, guma, piłka, skakanka, kreda. To najlepszy zestaw jaki można było mieć. Co się liczyło? Interakcja z ludźmi, ważne żeby należeć do fajnej paczki! Bosh! Pamiętam jak biegałam po drzewach, przemierzałam osiedle z bandą i byłam po prostu dzieckiem. Takim zwykłym, umorusanym, komórki i innych cudów dzisiejszych. Ten świat był o wiele prostszy chyba. Rozumiem, że czasy się zmieniły, ale czy dzieci od najmłodszych lat muszą brać udział w wyścigu szczurów? Nie da się tego zmienić, taki jest dzisiejszy świat. Nie uchronię moich dzieci przed tą walką, ale postaram się je tak wzmocnić, żeby same odróżniały kto i co jest warte zachodu, a co jest ściemą.
Miałam przyjemność kursować dziś w godzinach szczytu autobusem. Wszyscy ludzie smutni, szarzy. Głowy spuszczone w dół. Zmęczeni, przepracowani, zestresowani. Próbują nadążyć za tym konsumpcjonizmem. Zarobić na dobra doczesne. Za pasem święta, także trzeba się finansowo spiąć i cała radość ze zbliżających się świąt ulatuje:)
Jedno mam życie i nie zmarnuje go na takie smętne przemyślenia. Czasami muszę trochę pomarudzić a co! Mam w okół siebie ludzi, którzy na jedną osobę mają taki fundusz miesięczny na cztery i co? I źle im na świecie, ciągle na coś narzekają i mają doła. Do jasnej anielki czy ludziom da się dogodzić kiedyś? Czy zawsze znajdą powód do narzekania? Kiedy dogania szara rzeczywistość, czasami ma się ochotę rozłożyć ręce i się rozpłynąć. Mam dzieci, odpowiedzialność i nie mogę sobie pozwolić na zbyt długi stan odpływania:) To taki motor do działania. Wszystko co robię dla siebie, tak naprawdę jest dla nich. Nie unikną wyścigu szczurów, ale mają mnie Matkę Wojowniczkę! Mogą na mnie zawsze polegać.
Kiedy tak wracałam do domu popołudniową porą, może trochę zmęczona ale nie szara;) Miałam w głowie jedną myśl. W domu czeka na mnie moja kochana rodzina. Zaraz ich przytulę, napijemy się herbaty:) Powitały mnie słowa córeczki: " Mamusia! Gdzie Ty byłaś bardzo tęskniłam!" Za 15 minut rozpętała burzę, ale jak to się ma do tej siły, którą mam dzięki niej każdego dnia!

Dobranoc!

SUPER MAMA ZBŁĄDZIŁA!


Chwila oddechu. Dzisiaj kolejny raz przekonałam się, że polska służba zdrowia  to farsa. Na szczęście mały to twardziel po tacie i nie dał się zatrzymać w szpitalu. Matce zawsze serce krwawi jak dziecię chore, ale właśnie dlatego muszę być silna. Wiele mnie kosztowało, żeby cynicznym paniom z przychodni, szpitala nie odpowiadać językiem, który bardziej pasowałby do ich poziomu. Przykro mi bardzo, ale naprawdę był dość niski. Ja rozumiem wkurzenie, że zawracam głowę o siódmej rano. Totalny bezsens dziecko ma gorączkę od kilku dni, antybiotyk nie działa a ja sieje zamęt. Wiem powinnam poczekać, aż stan na tyle się pogorszy, że wezwę pogotowie, które przyjedzie za 5 godzin. Nie lubię tak smędzić, ale czy ludzie naprawdę muszą utrudniać sobie życie. O co tym kobietom chodziło? Nie wiem.
Po powrocie z kołchozu, dzień ułożył się bardzo wesoło. Odwiedziły mnie kumpele uśmiechnięte i naprawdę dawno się tak nie zrelaksowałam. Człowiek potrzebuje kontaktu z innym człowiekiem, trzeba przewietrzyć myśli, zresetować mózg. Bez tego coś w nas umiera. Przebywając ciągle w tej samej energii, tracimy część siebie. Bardzo się cieszę, że można jeszcze spotkać wesołe, niezrzędzące, szczęśliwe osoby. Ja jestem złośnicą, więc różnie to bywa. Staram się trzymać stan Zen, ale jak już pisałam, czasami jest to niemożliwe, nierealne. I nie mam o to żalu do siebie. Nie zakładam, że komuś coś lepiej wychodzi. Jestem jaka jestem. Albo się mnie kocha albo nienawidzi. Mogę jedynie pracować nad sobą dla siebie samej, rodziny, a czy reszta świata mnie pokocha? Zawsze jest mi miło, jak ktoś akceptuje mnie z całym bagażem. Akceptacja słowo klucz. Ludzie łakną akceptacji, chcą wszędzie pasować. Niektórzy są wiecznymi buntownikami i idą w drugim kierunku niż reszta. Moim zdaniem są to jednak osoby, które same siebie nie akceptują i nie wierzą, że ktoś jest w stanie to zrobić. Ja już zaakceptowałam swoje wady, siebie i staram się posiąść umiejętność przyjmowania komplementów w sposób cywilizowany.

 W moim świecie magicznej kury domowej, miał dziś miejsce incydent pewien. Ubzdurałam sobie, że córeczka ma zajęcia taneczne na 16:30. Niezwykłe jest to, że wierzyłam w to od soboty;) koleżankom też o tym przypominałam!
Załatwiłam opiekę do malucha, ściągnęłam tatę. Plan perfekt! Kumpele poszły ze mną, po córkę do szkoły. Zaprowadziłam ją piętnaście minut przed czasem na tańce i zadowolona poszłam do kawiarni za rogiem;) Cóż okazało się, w momencie kiedy wróciłam po córkę, że jej zajęcia dopiero się zaczną;/ O LOSIE!!! No niby nic się nie stało, była pod opieką, czekała pod salą. Było mi jednak smutno, że tak mi się pomieszało. Zuz mi wybaczyła, nie miała nawet żalu. Złote dziecko kochane. Mam tyle na głowie, że muszę zacząć oklejać dom żółtymi karteczkami chyba. Staram się wszystko ogarniać najlepiej jak się da. Ile może jeden człowiek, niby wiele. Natomiast permanentnie zmęczony jeden, adin człowiek, zdecydowanie mniej.

Gdzie jest granica matczynej wytrzymałości, odporności. Nie ma limitu spraw do załatwienia na już. Matka pociągnie wszystko, jak wielbłąd;) Tylko czasami trzeba się zatrzymać, ocenić realnie sytuację i dać działać innym, odpuścić!
Potem narzekamy, że nie mamy na nic czasu, że słabo z kobiecością, flirtem, chemią w związku. Dzieci są ważne bardzo, numer jeden wręcz! Dla mnie liczy się też bardzo bardzo moja relacja z partnerem życiowym. Trzeba wszystko tak wyważyć, żeby była kompatybilność w tym całym zamęcie:) Zależy też kto czego do szczęścia potrzebuje! 
Czas pomyśleć o sobie moje mamy kochane. Zasługujecie na czas dla siebie. Dacie wtedy z siebie więcej! Piękno jest w Was. Cieszę się, że udało mi się odkryć je w sobie. Dawno nie czułam się tak dobrze:)

Dobranoc!